Stwórz podobną
Wyślij kartkę
Treść kartki
Odkąd przyjechałam do Warszawy, uwierzyłam w wędrówkę książek. Dla mnie, teraz, oznacza kontakt z bliskimi. Razem ze mną w pudłach przyjechały ze dwie książki przyjaciół, ale to jeszcze nic takiego - ostatecznie mogę wzbogacić się o dwa woluminy więcej. Ważniejsze jest to, że kiedy para przyjaciół przyjechała do nas (przywożąc kolejny tytuł), z powrotem uwiozła ze sobą naszą książkę. Kiedyś, dla mnie to było nie do pomyślenia - moja książka, w obcych rękach? Do tego tak daleko ode mnie?
A tymczasem, ten fakt sprawił, że poczułam się lepiej. O niebo lepiej. Poczułam, że te dwie książki przywiezione od przyjaciół, łypią na mnie przyjaźnie z półki, a ta jedna łagodnie porwana od nas sprawia, że to ja jestem tam, na Śląsku. I tak siedzimy sobie razem, oni z nami tutaj, a ja z nimi tam. I czasem napijemy się kawy, myśląc przy tym jak minął dzień, czasem ja pobawię się z Maćkiem i Tomkiem, a czasem wieczorem wyjdę na miasto, bo nie chcę im przeszkadzać, kiedy usypiają Zoję - wszystko to robię, nie ruszając się z półki. Jakby te rzędy literek między okładkami układały się w długie listy, stając się jednocześnie rękami za które się trzymamy. I dodajemy otuchy, i obejmujemy się nimi, i rozłączamy rozmowy telefoniczne, czasem z ulgą, bo jesteśmy zmęczeni. Ale dzięki tym wędrującym książkom cały czas mamy poczucie, że jesteśmy blisko siebie; patrząc na nie, czujemy atmosferę naszych spotkań, zapach emocji, które wspólnie stworzyliśmy. Zapach farby drukarskiej to już nie tylko dreszcz na myśl o nowej książce, którą przeczytam; to w tej chwili także zapach Domu, który został gdzieś za mną, a nowy jeszcze nie pojawił się na horyzoncie. I tylko czasem miga niewyraźnie, kiedy przechodzę obok regału z książkami, zapowiadając swoją opiekuńczą obecność